O Zjednoczonych Emiratach Arabskich słyszałam różne opinie. Jedni zachwycają się przepychem, drapaczami chmur i bezpieczeństwem na ulicach, inni uważają, że to kraj obłudy i niewolnictwa.
Jakby nie było, ja po ponad 2 tygodniach spędzonych w tym niewiarygodnym, jakże innym świecie, stwierdzam, że mogłabym tam żyć, mieszkać i pracować!
A oto moje pierwsze wrażenia z Dubaju:
- Po wyjściu z lotniska przywitała nas ściana gorąca.42 stopnie. Dosłownie jakbyśmy przekroczyli próg sauny. W ciągu sekundy całe moje ubranie przykleiło się do mnie i zaczęło krępować moje ruchy. Jednak, jak się później
okazało, to nie upał przeszkadzał mi najbardziej, a… zimno. Emiratczycy kochają klimatyzację i najzwyczajniej w świecie jej nadużywają. Bywały dni, kiedy podczas pracy, pomimo, że przemieszczałam się w różne miejsca, nawet przez chwilę nie zrobiło mi się gorąco. Taksówki podjeżdżają pod samo wejście budynku, a jadąc do restauracji samochodem i tak oddajesz kluczyki obsłudze, która odprowadza samochód na parking, a po obiedzie przyprowadza go pod same drzwi.
Natomiast wyjście na plażę przy 40 stopniach to prawdziwe wyzwanie. W wodzie nie ma możliwości się ochłodzić, gdyż ma zaledwie kilka stopni mniej niż temperatura powietrza. Jeśli planujecie wyjechać do Dubaju, to zdecydowanie polecam miesiące od listopada do lutego, kiedy robi się zimno, czyli ok. 30 stopni
2. W związku z tym, że na zewnątrz panuje wilgoć i upał, całe życie społeczne toczy się w galeriach handlowych, zwanych tu potocznie mallami. My, Europejczycy, jadąc do innego państwa chcemy poznać jego zabytki, przejść się deptakiem i innymi uliczkami, czy usiąść na ławce w parku. Tutaj jest inaczej. Chcesz coś przekąsić? Idziesz do malla. Kawa? Oczywiście w mall. Spotkanie ze znajomymi? Mall. A może chcesz się po prostu wyrwać z domu, przespacerować i odetchnąć? Koniecznie idź do malla. Spotkasz tam innych ludzi, którzy tak jak Ty chodzą w kółko lub stoją w grupkach, ale na pewno nie wchodzą do żadnego sklepu i nie robią zakupów. Oczywiście panuje tam istna rewia mody! Arabowie w pięknych, bielutkich i idealnie wyprasowanych kandurach oraz w misternie ułożonych na głowie chustach. Arabki w czarnych abajach, spod których wystają szpilki od Prady, a na ramieniu najmodniejsza torebka. Do tego piękny makijaż podkreślający powłóczyste spojrzenie. Jeśli myślicie o nich jako o ciemiężonych przez mężczyzn biednych kobietach, które muszą zakrywać twarze, to się mylicie. Naprawdę, pomimo, że te dziewczyny, które mnie mijały i ukradkiem na mnie patrzyły były całe zakryte i widać im było tylko oczy, to jednak widać, że są pewne siebie, wręcz dystyngowane jak księżniczki, a ja z pewnością byłam dla nich zwykłą bezwstydną, źle umalowaną „białą”.
3. Jeśli jesteśmy przy kobietach i mężczyznach, to nie sposób nie wspomnieć o panujących w Emiratach obyczajach. A właściwie zakazach, które są ściśle przestrzegane. Nie ma mowy o przytulaniu się czy całowaniu w miejscach publicznych. Pary, które nie są małżeństwem nie mogą razem mieszkać, ani w domu, ani nawet – przynajmniej teoretycznie- w hotelu. Za nieformalny związek można trafić do więzienia i uwierzcie mi, że nie zdarza się to rzadko. Co do ubioru, lepiej uważać. Niby turyści mogą się ubierać jak chcą, ale tylko raz wyszłam do malla w lekkiej zwiewnej bluzeczce z dużym dekoltem i na cieniutkich ramiączkach. Kto mi zabroni?- myślałam wcześniej. I rzeczywiście, nikt mi nie zabronił, ani nie podszedł do mnie mówiąc, że urażam jego odczucia religijne przed czym mnie ostrzegano. Po prostu zmiękłam pod naporem spojrzeń i od tej pory chodziłam ubrana już tylko w krótkie rękawki. Alkoholu oficjalnie ani nie można pić, ani posiadać przy sobie, ani nawet trzymać w domu. I naprawdę grożą za to surowe kary z więzieniem włącznie.
Ale nie ma obawy! Emiraty to kraj kontrastów. Jeśli chcesz się zabawić, poszaleć po klubach, poznać międzynarodowe i bardzo różnorodne towarzystwo, to jest to wymarzone miejsce. Mnóstwo restauracji, klubów, pubów. Śreednia wieku w klubie powyżej 30-stki. Przepraszam za wyrażenie, ale nie widziałam tam nachlanych nastolatek, ani chłopaków w koszulce Big Star. Poszłam potańczyć w nowych butach, a po wyjściu nadal były nowe. A jeśli jesteś kobietą, to codziennie możesz pić za darmo na tzw. Lejdis night. Wystarczy wiedzieć, w którym klubie.
4. Oczywiście pisząc o Emiratach należy wspomnieć o blichtrze, przepychu, drapaczach chmur i hotelach, gdzie każde lobby opływa w złoto. Wszystko musi być naj. Największe, najdroższe, najmodniejsze, najładniejsze. Gdy zapomnisz z jakich pobudek i czyim kosztem zostało to wszystko zbudowane, to nawet poczujesz się jak w baśni z 1000 i jednej nocy. Burj Arab i Burj Khalifa, to słynne już na całym świecie budowle. Mało kto wie, że Burj Arab, to hotel, który sam nadał sobie 6-ą i 7-ą gwiazdkę. Natomiast w Abu Dhabi z budowano nowy hotel, który tak poraża bogactwem i przepychem, że nie nazywa się go hotelem, a pałacem: Emirates Palace. Z tego rozmachu wynika też dużo korzyści. Szerokie autostrady, nawet po osiem pasów w jedną stronę, mało skrzyżowań, wszystko oświetlone. Oczywiście nie uświadczysz tam pirata, który w swojej BMW wyprzedza na trzeciego. Kto by tam chciał zginąć z własnej woli jeśli za litr benzyny płaci 1,5 zł?
5. Do Emiratów pojechałam głównie w celach biznesowych i na tym polu również zaobserwowałam znaczne różnice. Wszyscy się tam cenią i to bardzo. Byle manager uważa się za króla i otoczony jest sztabem sekretarek, które jak lwice bronią do niego dostępu. Nikt nie lubi rozmawiać przez telefon. Oczywiście w pracy; prywatnie to co innego. Natomiast na spotkaniach zupełnie odwrotnie. Wszyscy są przyjaźnie nastawieni, nie wyjdziesz jeśli nie opowiesz o sobie, o kraju, o dzieciach. Musisz dużo ich chwalić, dziękować za wszystko i szeroko się uśmiechać. Ale szczerze. Nie tak jak w Anglii, gdzie każda osoba z depresją, na pytanie „How are you?” odpowie Ci, że „Lovely”. Tutaj, jeśli chcesz ponarzekać, to zrób to. Każdy cię wysłucha i zrozumie.
6. Ja osobiście wolę widzieć tylko to co dobre, ale nie sposób nie zadawać sobie sprawy z tego co się kryje w Emiratach pod tą luksusową pierzynką. Tania, wręcz niewolnicza siła robocza z Pakistanu. Obłuda i fałsz w obyczajach. Bardzo konsumpcyjne społeczeństwo. Brak książek, alternatywnej muzyki, subkultur młodzieżowych. Państwo religijne z bardzo surowymi zasadami i meczety, które niestety często są kolebką terroryzmu. W tym miejscu można by porównać gdzie przeciętnemu obywatelowi żyje się lepiej, czy u nas, czy w Emiratach? I co jest dla ludzi ważniejsze? Spokój, bezpieczeństwo i brak podatków czy niebezpieczne ulice, kiepscy politycy i złudne wrażenie, że program 500+ wzbogaci nasze społeczeństwo? Jednak w politykę nie mam zamiaru się wdawać. Ja w Dubaju czułam się wspaniale, poznałam ciekawych ludzi, doświadczyłam ogromnej gościnności mojej koleżanki i wspólniczki oraz jej męża i wiem, że jeszcze nie raz tam wrócę!
To na pewno nie jest miejsce, obok którego można przejść obojętnie, prawda? Już sama nazwa Zjednoczone Emiraty Arabskie brzmi tak magicznie… Myślę, że chciałabym wybrać się tam na kilka dni, ale czy mogłabym tam mieszkać na stałe? Przy tej temperaturze, jaka panuje tam na zewnątrz na pewno nie – pomimo klimatyzacji! 🙂
Kraj pełen kontrastów ale zachęcający do odwiedzenia 🙂 Chociaż nie wiem czy sama chciałabym wydać duże pieniądze żeby tam pojechać, co innego w celach biznesowych 😉
Przyznam, że chciałabym kiedyś wybrać się do Emiratów, ale troszkę się boję… jest tam naprawdę pięknie i niesamowicie, ale wizja takiego religijnego państwa to nie dla mnie, bo kłóci się to z moim stylem życia.
Fantastyczne zdjęcia – domyślam się „klimat kipiącego luksusu” jest naprawdę niesamowity…