Ten post nie będzie milutki, przyjazny i usprawiedliwiający nasze egoistyczne działania. Jeśli nigdy życie nie postawiło Cię przed trudnymi dylematami, to nawet odpuść sobie czytanie go, gdyż będzie ostro. Tym bardziej jeśli żyjesz sobie miło z dnia na dzień, masz w życiu dobrze, nigdy nie musiałaś wybierać między kasą, a przyjaźnią, między awansem, a swoim tyłkiem, czy między przyjemnością, a wyrzutami sumienia.
Gdybyś miała wybór: mieć bogatego męża, pławić się w luksusie, ale w zamian odwrócić się od przyjaciół, zapomnieć o swoich korzeniach, a nawet o sobie? Gdybyś stanęła przed dylematem: wstawić się za koleżanką w pracy, czy stracić tą pracę? Gdybyś miała możliwość: podlizywać się komuś i schlebiać mu, wiedząc, że jest skończonym durniem i manipulantem bez inteligencji, ale za to mającym władzę oraz przytakiwać mu i przyznawać mu rację -nawet jak jej nie ma- w zamian za osiągnięcie swoich korzyści?
Właśnie odetchnęłaś z ulgą, prawda? Jak dobrze, że Ciebie to nie dotyczy! Rzeczywiście, masz się z czego cieszyć. Szczególnie gdy jesteś osobą, która na pewno w powyższych sytuacjach postąpiłaby w zgodzie ze swoim sumieniem i nie krzywdząc nikogo dookoła. Życzę Ci, abyś nigdy nie musiała stawać przed takimi dylematami, bo wiedz, że kierując się szczerością, prawdomównością i lojalnością narażasz się na cierpienie. Przynajmniej do czasu aż odkochasz się od bogatego męża i znajdziesz kochającego; do czasu aż znajdziesz nową pracę kiedy wyrzucą Cię z poprzedniej bo zrobiłaś coś bardzo dziwnego: powiedziałaś prawdę; i do kiedy zaakceptujesz, to że nic nie osiągniesz w związku z nie ulegnięciem wpływowym osobom. Pomimo tych niedogodności zyskasz na pewno coś więcej: spokojnie spojrzysz sobie w oczy w lustrze. Bezcenne! Gwarantuję- sama to przeszłam!!
A teraz będę bezlitosna (kto mi zabroni !?). Jeśli jednak należysz do grona tych drugich osób, jeśli wygoda i stan konta jest dla Ciebie ważniejszy od rodziny i przyjaciół, jeśli nie wstawisz się za tą koleżanką z pracy, nawet jeśli wiesz, że ona ma całkowitą rację, ale Ty przecież nie możesz gdyż się boisz o siebie i o swoje stanowisko, jeśli za swoją wygodę i swoje korzyści jesteś w stanie adorować i schlebiać każdemu, byle tylko Cię zauważył i pogłaskał po głowie, oraz kłamać, aby czegoś nie utracić, to –wybacz! – ale jesteś zwyczajnym tchórzem. Możesz mieć milion tłumaczeń na swoją postawę: że się bałaś, że byłaś nieświadoma, że chciałaś zadbać o swoją rodzinę- nie zmienia to faktu, że się po prostu sprzedałaś. Powiem więcej: jest wielce prawdopodobne, że Twoje dziecko, dla którego dobra powiedzmy, że to zrobiłaś, też Ci w przyszłości to wypomni. Nie wierzysz? No to pomyśl o swoim tacie. Co wolisz: żeby miał pieniądze, awanse, sławę, ale złą opinię, czy żeby był honorowym, uczciwym, wzbudzającym szacunek człowiekiem??? No właśnie!
Nie będę pisać żadnych podsumowań i zadawać pytań retorycznych. Po prostu chciałam to napisać i napisałam. Może chciałam się na kimś odegrać? Może ktoś mnie wkurzył i chciałam mu powiedzieć co o nim myślę? A może sama kiedyś byłam nie tylko po tej pierwszej, ale też po tej drugiej stronie, a później tego żałowałam?? Jeśli przy okazji i Ty czytając ten tekst coś zrozumiałaś, to znaczy, że było warto! Pamiętaj! Nigdy nie jest za późno, aby przestać być tchórzem i zacząć być dobrym człowiekiem!