Tak się składa, że ostatnio dużo mam wspólnego z medycyną estetyczną i to bynajmniej nie jako klientka gabinetów czy klinik. Z branżą medyczną związana jestem od dawna zawodowo, a medycyna estetyczna już od jakiegoś czasu jest w moim kręgu zainteresowań. Nie będę jednak dzisiaj pisać na temat pielęgnacji urody czy skuteczności zabiegów…
Bardzo często słyszę od moich znajomych koleżanek, bliższych i dalszych przyjaciółek pytanie dlaczego jeden zabieg może mieć tak różną cenę w różnych gabinetach medycyny estetycznej. Rzeczywiście, pytanie jest sensowne i odzwierciedla prawdę. Jak to możliwe, że np. cena zabiegu kwasem hialuronowym na jedną okolicę oscyluje od 400 zł do 2000 zł? Albo, że w jednych gabinetach konsultacja lekarska jest bezpłatna, a w innych należy za nią zapłacić nawet 200 zł?
No cóż! Odpowiedź na to pytanie nie jest ani łatwa, ani jednoznaczna.
- Ja osobiście boję się zbyt niskich cen, jest to moje osobiste zdanie, nie wypowiadam się tu w żaden sposób o jakości usług w gabinetach z bardzo niskimi cenami zabiegów. Nie chcę także szerzyć jakichś informacji o nieuczciwości właścicieli tychże gabinetów. Jednak samo środowisko lekarskie zwraca na ten problem uwagę. Wystarczy zacytować wypowiedź prezesa Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i AntiAging dr Andrzeja Ignaciuka podczas konferencji PTMEiAA: „Botoks za 199 zł? to nierealne, ponieważ u producenta koszt materiału jest dużo droższy!.. Pierwszym odczuciem pacjenta jest zadowolnie z niskiej ceny….A co się stanie jeżeli efekt takiego zabiegu jest niezadowalający? …Jeżeli lekarz widzi, że pracuje cały dzień, a dostanie z tego 100 zł, to w sposób naturalny przychodzą pokusy oszczędzania np. na materiałach.”
(Cytaty z wypowiedzią dr Ignaciuka pochodzą z portalu Rynek Estetyczny, artykuł: Kontrowersyjne zabiegi estetyczne na Grouponie)
Pozostawiam bez komentarza… przecież każda z nas ma swój rozum…
2. Koszty. Właściwie tutaj wszystko jest zrozumiałe: inaczej przecież swój zarobek policzy lekarz, który prowadzi jednoosobowy gabinet, a inaczej taki, który oprócz swojego wynagrodzenia musi opłacić sztab kosmetologów, rejestratorek, pielęgniarek i inny personel. Klienta zawsze jednak bardziej powinna zdziwić cena nie ta zbyt wysoka, lecz ta podejrzanie niska i sam powinien poszukać odpowiedzi na pytanie czy za niską ceną na pewno idzie najwyższa jakość.
3. Marketing. I tu już jest całkiem inna sprawa, ale jak ją wytłumaczyć? Hmmm…może najlepiej będzie na przykładzie Biedronki. Na pewno każdemu z nas kiedyś wpadła w ręce gazetka promocyjna z tego sklepu, czy innego supermarketu. Na pierwszej stronie takiej gazetki najpewniej znajdziemy wydrukowaną ogromnymi literami mega okazję: jogurt truskawkowy za 80 groszy (czy torebka Wittchen za 30 zł!). Już widzicie te tłumy ciągnące do marketu?? To wyobraźcie sobie teraz co będzie lądować w koszykach klientów oprócz jogurtu truskawkowego (no i torebki Wittchen, jeśli jeszcze ktoś w ogóle zdąży się na nią załapać)?? Oczywiście, że cała masa innych produktów sprytnie poustawianych tak, aby w żaden sposób nie można było ich przeoczyć idąc do półki z jogurtem truskawkowym!
Rozumiecie, prawda? Jeśli nisko ustawiona cena zabiegu ma za zadanie przyciągnąć klienta do kliniki i dać mu czas na zapoznanie się z profesjonalizmem i wysoką jakością usług świadczonych przez lekarza, to wszystko staje się zrozumiałe. A jeśli lekarz czy kosmetolog będzie potrafił dobrze wykorzystać wspólnie spędzony z klientem czas, to na pewno obniżenie ceny pojedynczego zabiegu w dłuższej perspektywie da mu wymierne korzyści. Z drugiej strony, jeśli pacjenci klinik medycyny estetycznej przyzwyczają się do okresowych obniżek cen niektórych zabiegów, to w dłuższej perspektywie będą świadomie wyszukiwać w internecie okazji cenowych, bez zwracania uwagi na opinię o salonie czy profesjonalizm pracowników. Każdy kij ma dwa końce.
Czy w medycynie estetycznej tanio znaczy dobrze? Radziłabym zachować bardzo dużą ostrożność w kierowaniu się tylko i wyłącznie ceną zabiegu. Wybierając salon kosmetyczny, gabinet czy klinikę medycyny estetycznej nie zapominajmy, że idziemy tam, aby się upiększyć… a zarówno na zdrowiu jak i urodzie nie warto oszczędzać 🙂